poniedziałek, 13 maja 2019

Mów Panie, bo Sługa Twój słucha.

Ta pielgrzymka może dać mi ogromny owoc, jeśli tylko nie zagłuszę tego Ducha który we mnie przemawia. Czuję tutaj pewien spokój, ale jednocześnie jakiś smutek. Tylko jest to inny smutek niż zwykle. Smutek, w którym czuję nadzieję, a nie smutek depresji który odbiera sens życia. Bardzo mocno czułam na spotkaniu, że Bóg woła mnie do siebie. I ten wodospad łez, którego nie umiałam zatrzymać. Otwarłam Słowo, żeby dostać odpowiedź na to wszystko co czułam. I być może to nie chodzi o to że nie mam być w małżeństwie, ale Bóg dał mi to doświadczenie, żeby mi przypomnieć że powołuje mnie jako swoje narzędzie w ogóle. Żeby mi przypomnieć, jak ważne jest dawać świadectwo i rezygnować z tego co wydaje mi się takie atrakcyjne. Przecież sama doświadczyłam, że to prowadzi do śmierci. I oddawać życie absolutnie dla Niego, oznacza żyć z Nim w jedności i słuchać Jego głosu. I być może to dobrze, że jak ten Szaweł straciłam wzrok na "trzy dni", w moim przypadku trochę dłużej, bo jest mi to potrzebne, żeby się nawracać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz