28.07.
Emi: Trzeźwa. Bardzo trzeźwa. Od świata, ludzi, Kato, ćpania. Koniec Jadzi. Umrę. Jestem w Kuźnicy. Najbardziej nieodpowiedzialna, jestem tu wychowawcą dla grupy dziewczyn. Nie wiem co się dzieje, ale dzieje się źle. Nazywany przeze mnie "Nowym" zaczął odpierdalać, sprawia że zmieniam mu nazwę na "Lamus". Ale jestem głupia i ślepa. Za każdym razem się nabieram. Nie chcę znać typa, jest żałosny przez to co robi. Ale ja nie jestem lepsza. Dziś obudziłam się w ramionach Antydepresanta. To chłopak z którym dobrze mi się rozmawiało i zaczęłam sobie wkręcać, że może to niepozorne i coś ma się wydarzyć. Dzieciaki nawet myślały, że to mój chłopak. Był dwa dni, wyjechał.
Ja pierdole dość. Dość dość dość. Chcę do domu. Tego utopijnego domu, bo prawdziwy mnie nie cieszy. I chcę prawdziwie się zmienić. Zmienić kierunek. "Ciężko iść pod prąd, ale czasami trzeba."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz