Nie rozumiem, dlaczego w ogóle ta znajomość się utrzymała. Trochę się zdziwiłam jak uświadomił mi wczoraj że to już pół roku prawie. Poznaje każdego dnia tyle osób i jakoś ja wróciłam. Pewnie początkowo chodziło o to co miał, a nie o Niego. Ale teraz... Po prostu chcę siedzieć obok Niego, czuć ten zapach który wszędzie mnie prześladuje. Patrzeć w te ogromne czarne źrenice i uspokajać Go gdy nerwowo obraca telefon w ręce.
I ten uśmiech. To ten uśmiech właśnie.
"Będzie mi ciebie brakowało". Szczerze, zaskoczył mnie tymi słowami. Nie sądziłam, że moja obecność znaczy dla Niego cokolwiek.
Wystarczy mi ta cisza w gwarze miasta. Bo wiem, że nie powinnam oczekiwać nic więcej, jeśli nie chcę spaść na samo dno chodząc po tej cienkiej linie.
To nie jest bezpieczne. To nie jest dla mnie. Zatracę się.
Wrócisz?