poniedziałek, 31 sierpnia 2020
niedziela, 30 sierpnia 2020
ROZDWOJENIE JAŹNI.
To był błąd i żałuję tego. Jednocześnie wiem, że zrobiłam to pod wpływem. Co to zmienia? Tylko tyle, że mam kolejny dowód na to, że mam coraz poważniejszy problem. Skoro już to zaczęłam, trzeba coś zrobić. Brak odwagi. Brak rozumu. I jebana nerwica która nie daje mi żyć. Ręce drżą, chodzę nerwowa, jakaś siła rozpiera mnie od środka- potrzebuję chillu. Nie mam. To piwko. Drugie. Będzie trzecie zaraz. Meliska też była, ale nic nie dała XD Teraz szukaj powodu: próba utrzymania abstynencji, zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne, trudności w relacjach, sytuacja w domu, przeprowadzka, praca? Także chyba nie ma się co dziwić że mam ochotę rozjebać ściany, płakać, chlać i krzyczeć jednocześnie.
Trzeba z TYM coś zrobić. Tak, myślałam czasami. Ale czasami. Jednak dzisiaj, nie było chwili żebym nie myślała.
Sama sobie wszystko rozjebałam XD. Ale kurwa, przecież ja teraz jestem TAKA SILNA, JESTEM GOTOWA NA COŚ NOWEGO, JEST ZAJEBIŚCIE. No i chuj, wystarczyła chwila i impulsywnie podjęta głupia decyzja...
Trzeba z TYM coś zrobić. Tak, myślałam czasami. Ale czasami. Jednak dzisiaj, nie było chwili żebym nie myślała.
Sama sobie wszystko rozjebałam XD. Ale kurwa, przecież ja teraz jestem TAKA SILNA, JESTEM GOTOWA NA COŚ NOWEGO, JEST ZAJEBIŚCIE. No i chuj, wystarczyła chwila i impulsywnie podjęta głupia decyzja...
środa, 19 sierpnia 2020
Znaczy "Skała"
Czuję chłodzący śnieg na mojej twarzy
A to tylko piosenka słuchana w sierpniuTen chłód jest samotnością utkaną z używek
Moją osobowością wykreowaną przez to co robię od kilku lat.
Ale ten śnieg koi.
Weź moją rękę i zaprowadź mnie gdzieś daleko
Gdzie słychać tylko dźwięki tych melodii
Granej o świcie piosenki gdy myję naczynia i podcinam żyły
A Ty nie wiesz
Chłopcze o czarnych włosach i mądrym spojrzeniu
Chłopcze z wartościami których ja dawno już nie mam.
Chłopcze niepalący z dymem w ustach.
Gdy dotknęłam Twej twarzy, znów poczułam, że chcę żyć.
Płakałam gdy poszedłeś
Spadałam w przepaść mojej nędzy.
Chłopcze, jeśli to czytasz, wiem że o mnie pomyślałeś.
Skało, jeśli to czytasz, odezwij się.
Jeśli tego nie czujesz, powiedz mi.
I just need some help.
Nic lepiej nie wyraża tego co teraz czuję, niż ta piosenka.
czwartek, 13 sierpnia 2020
Amfetamina ma gorzki smak.
Moje martwe ciało tak obce.
Leży bezwładnie na łóżku tak obcym.Zaczynają spływać łzy. Coraz więcej. Oddech staje się nieregularny. Ciało drży. Umysł opętany. Jestem złem. Od kilku lat nie robię postępów w żadnej kwestii, za to umiejętnie się wyniszczam. Od kilku lat nikt nie myśli by mnie pokochać.
Czy nigdy już nie dostanę bliskości? Obecności? Kogoś kto po prostu mnie obejmie nie pytając co się dzieje.
Zasłużyłam na samotność. Ale widzę, że długo już tak nie dam rady. Czuję się odrzucona. Jestem odrzucana. A lata uciekają, cyfry się zmieniają i nie zejdą już w dół.
Dostałam niespodziewanie prezent. Ale tylko na chwilę. I chyba podróbka.
A potem płakałam.
Teraz został lęk, bo zakończyłam kilka spraw i miało być miło, spokojnie, bez robienia z siebie kretynki. Tak beztrosko. Boję się, bo chyba się nie uda. I pozostanę tą kretynką.
Tępe ostrze próbuje przebić skórę by spotkać się z żyłą. Jednak to się dziś nie uda.
Wiem, że ten wpis jest dziwny i może niezrozumiały. Nie mogę mówić prawdy. Ja już nawet nie umiem mówić prawdy, bo nie wiem co jest prawdą, a co moim urojeniem.
sobota, 8 sierpnia 2020
W te wakacje nauczymy się pożegnań.
Chcę odlecieć. Czuć, jak igła przebija moją skórę, po czym daje ukojenie w tym pierdolonym zagubieniu. Wiele refleksji mnie nachodzi, ale nawet nie wiem jak odpowiednio ubrać to w słowa. Kolejne pożegnanie. Kolejne odrzucenie. Kolejne wyrzuty. Kolejny raz... po prostu jestem szmatą.
Po co jechałam na kajaki skoro byłam non stop na piździe i nawet nie odróżniałam czy jestem na fazie czy już nie?
Po co jadę zajmować się dziećmi skoro tylko piję i palę żeby przetrwać kolejny dzień nawet się nad tym nie zastanawiając.
Mam dość. A na sam koniec wyjazdu słuchać jeszcze wyjaśnień i usprawiedliwień że się zakochał w jakiejś lasce. Przecież wiedziałam. W dupie mam wyjaśnienia, myślałam że sprawa zamknięta.
Jednak sprawy lubią wracać, więc czym byłby ten wyjazd gdyby góra chujozy nie została przyprawiona już na samym początku odrobiną stęchlizny.
I tak sobie właśnie żyję od jakiegoś czasu nie czekając już na żaden cud, nie licząc że cokolwiek się naprawi, nie mając większej nadziei i nie ograniczając się w używkach.
Nie chcę wyjeżdżać do Wro, nie chcę też tu zostawać. Nie chcę nic robić, bo nie mam na to ochoty. Bo nie wiem jak i co właściwie. Czasami rozpierdala mnie ten ból z którym nie mogę nic zrobić. Stoję bezczynnie po prostu to czując.
Subskrybuj:
Posty (Atom)