Teraz? Po tym co wypiłam, gdybym zjadła wszystko co mam zasnęłabym spokojnie i mogłabym spać. I spać. I już się nie obudzić. Garść jest na tydzień. Mam spokojnie pięć. Gdybym rzeczywiście chciała. Ale to tylko myśli.
Co innego mi zostaje?
Nienawidzić Cię i kochać jednocześnie.
Tęsknić i wypierać z pamięci jednocześnie.
Jesteś w moich oczach największym złem i najwspanialszym kochankiem jednocześnie.
A ja cierpię na rozdwojenie jaźni, wybierając życie bez Ciebie i chęć życia z Tobą. Jednocześnie.
Ale bardziej bez Ciebie.
Czasami pojawia się ktoś inny. Jeden inny bądź drugi inny. Bez znaczenia, bo Ty górujesz. A ja chcę byś zszedł na poziom ujemny.
Nie mam kim zająć myśli i wiem, że w tym tkwi problem. Neurony przyzwyczaiły się do Twojego imienia. To cholernie złe. Próbuję je przestroić w tonację J lub w tonację... ech, nie powiem w jaką. Po prostu w tonację inną. Ale kołki rozpierdoliło i grają jak chcą. Jest cicho.
Tylko zegar.
Tyka sekundy mojej cierpliwości.
Kurwa chcę skoczyć, zjeść wszystko, zawisnąć
umierać. Szybko i wolno nie czując z bólem płacząc się śmiejąc
Sygnały mojego mózgu to krzyk.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz