Wiadomość z ostatniej chwili: Mrówa jest z Gabi. Oficjalnie. Od wczoraj. Od 29.08.2018. Jest jego drugą dziewczyną. Po mnie. Jedyne z czego się cieszę, to z tego, że przynajmniej ją poznałam.
Ketonal, zioło czy żyletka?
czwartek, 30 sierpnia 2018
Wiersz
Pragnę zimy
Wtedy przynajmniej powietrze jest chłodniejsze
ode mnie
Pragnę zimy
Wtedy zakładam płaszcz, który wyraża mnie
szarością
Pragnę zimy
Każdy płatek śniegu chłodzi złość, która
mogłaby cię spalić
Pragnę zimy
Moje długie rękawiczki dotykały tylko ciebie
Pragnę zimy
Żeby poczuć zapach miłości, którą cię kochałam
Pragnę zimy
Żeby przypomnieć sobie co znaczy pocałunek
i ciepło czyjejś dłoni
Pragnę zimy
Bo latem marzenia są w zimie, zimą w lecie
Chcę jesieni
Łzy mieszają się z deszczem
Chcę jesieni
Bywa tak brzydko jak w mojej głowie
Chcę jesieni
Mam dobrą wymówkę, gdy nie wychodzę
Chcę jesieni
Mój smutek tłumaczy się porą roku
Chcę jesieni
Tylko jej córka rozumie, czemu płaczę
Chcę jesieni
Mam urodziny, zbliżam się do końca
Chcę jesieni
Bo...
nie pamiętam jesieni.
Wtedy przynajmniej powietrze jest chłodniejsze
ode mnie
Pragnę zimy
Wtedy zakładam płaszcz, który wyraża mnie
szarością
Pragnę zimy
Każdy płatek śniegu chłodzi złość, która
mogłaby cię spalić
Pragnę zimy
Moje długie rękawiczki dotykały tylko ciebie
Pragnę zimy
Żeby poczuć zapach miłości, którą cię kochałam
Pragnę zimy
Żeby przypomnieć sobie co znaczy pocałunek
i ciepło czyjejś dłoni
Pragnę zimy
Bo latem marzenia są w zimie, zimą w lecie
Chcę jesieni
Łzy mieszają się z deszczem
Chcę jesieni
Bywa tak brzydko jak w mojej głowie
Chcę jesieni
Mam dobrą wymówkę, gdy nie wychodzę
Chcę jesieni
Mój smutek tłumaczy się porą roku
Chcę jesieni
Tylko jej córka rozumie, czemu płaczę
Chcę jesieni
Mam urodziny, zbliżam się do końca
Chcę jesieni
Bo...
nie pamiętam jesieni.
Who am I?
Piosenka na początek
https://www.youtube.com/watch?v=CVUOTzoVeZA
Nie mogłam Ci nigdy obiecać. Bo zima nigdy nie przemijała, nie mogliśmy jej przeczekać. Nie stałeś się ponownie sobą, bo za mało w to wierzyłam. Wolałam uciec w coś innego i to się nie udało. Jesteś z Anią i nie jesteś sam. Miałeś być na moim miejscu, ale jednak to ja jestem osamotniona. Bo ja byłam ciężarem. Teraz jestem nim dla kogoś innego i dla samej siebie. Trudno to nieść.
5 dni z ziołem zdążyło mi najebać w głowie, dlatego dzień przerwy. Nie umiem odczytać swoich uczuć, emocji. Albo po prostu stałam się skałą. Nie wiem co czuję do Kacpra. Naprawdę nie wiem.
Taka myśl sprzed pięciu dni:
Chciałabym spędzić teraz jeden dzień z Maćkiem, jako para, tylko jeden dzień razem, żeby zobaczyć jak to było. A później chciałabym... nie zapomnieć. Właśnie nie zapomnieć, tylko nie czuć. Chciałabym spędzić z nim ten dzień tak, żeby to uczucie przez to nie wróciło. Żeby rozstanie nie bolało.
Ja chyba nigdy się nie wyleczę z Ciebie.
https://www.youtube.com/watch?v=CVUOTzoVeZA
Nie mogłam Ci nigdy obiecać. Bo zima nigdy nie przemijała, nie mogliśmy jej przeczekać. Nie stałeś się ponownie sobą, bo za mało w to wierzyłam. Wolałam uciec w coś innego i to się nie udało. Jesteś z Anią i nie jesteś sam. Miałeś być na moim miejscu, ale jednak to ja jestem osamotniona. Bo ja byłam ciężarem. Teraz jestem nim dla kogoś innego i dla samej siebie. Trudno to nieść.
5 dni z ziołem zdążyło mi najebać w głowie, dlatego dzień przerwy. Nie umiem odczytać swoich uczuć, emocji. Albo po prostu stałam się skałą. Nie wiem co czuję do Kacpra. Naprawdę nie wiem.
Taka myśl sprzed pięciu dni:
Chciałabym spędzić teraz jeden dzień z Maćkiem, jako para, tylko jeden dzień razem, żeby zobaczyć jak to było. A później chciałabym... nie zapomnieć. Właśnie nie zapomnieć, tylko nie czuć. Chciałabym spędzić z nim ten dzień tak, żeby to uczucie przez to nie wróciło. Żeby rozstanie nie bolało.
Ja chyba nigdy się nie wyleczę z Ciebie.
środa, 29 sierpnia 2018
Nie chcę
Wjebałam się. Nie chcę tego, nie dam rady. Przerasta mnie to wszystko. Każdego dnia wyobrażam sobie ducha siebie który odprowadza każdego z rodziny pokolei do mojego grobu. Wyobrażam sobie ich płacz, wyraz twarzy. Wszystko szybko mija i jednocześnie trwa za długo. Nie chcę czuć. Nie chcę czuć. Nie chcę czuć. Nie chcę podejmować decyzji, pracować, kochać, troszczyć się, martwić. Patrzę właśnie na Michała i Gabi. I nie mam nic do niej, nie jestem zazdrosna. Jestem nadal zła na siebie, widząc, że rok temu byłam na jej miejscu. Dlaczego wszystko pierdolę? Jestem zepsuta, potrzebuję naprawy. Potrzebuję narodzić się na nowo.
wtorek, 28 sierpnia 2018
Niepewna
Kolejna zbyt szybko podjęta decyzja? Dalej mnie życie nie nauczyło, że najpierw trzeba spędzić z kimś więcej czasu żeby go poznać? A Ty Szefie dobrze się bawisz? Myślałam, że teraz w końcu mi pomożesz, ale tu chodziło o to żeby jeszcze bardziej mi dojebać.
Chodzę spizgana od trzech dni i powoli przestaję odróżniać rzeczywistość od fazy.
To miał być ostatni związek. I będzie. Albo zniknę gdzieś na rok, albo zniknę tam na zawsze.
Chyba że mi przejdzie.
Widzę depresję która zbliża się w moich oczach, tak jakbym była statkiem płynącym wprost na górę lodową. Rozbiję się o nią. Zatonę w morzu łez i krwi.
Błagam Boże, zabij mnie.
sobota, 18 sierpnia 2018
Patologia
Boże, to jest patologia. Ta rodzina to patologia. Próbuję uświadomić tacie, że chłopcy nic nie robią, bo im się tylko grozi karą (na komputer), a nigdy tej kary nie mieli. Tata: To się nie zdziw jak go w końcu nie będą mieć. Ja: No nie mogę się doczekać. Tymek: Tylko wiedz, że jak mi tata weźmie komputer to Ty już taty nie będziesz mieć.
God.
Help.
Us.
God.
Help.
Us.
piątek, 17 sierpnia 2018
Nie potrafię.
Pomyślałam że jest idiotą. Powiedziałam: "idiota".
To ja jestem idiotką. Nie mam prawa tak o nim mówić. To ja go zostawiłam i poszłam. A On po prostu pozwolił odejść i nie pozwolił wrócić. Tak miało być i cieszę się, bo dzięki temu mam Kacpra.
Problem jest we mnie, widzę to coraz wyraźniej, ale nie jestem w stanie tego przyznać. Jadzię też zwyzywałam w myślach. Nie mam prawa. Tak samo nie mam prawa osądzać Maćka, bo sama tego wszystkiego chciałam. Zgadzałam się na wszystko i zasługuję na to żeby teraz odczuwać tego konsekwencje. Zasługuję na cierpienie, więc niech trwa. Dlaczego tylko niczego mnie to nie uczy? Ile osób jeszcze skrzywdzę, obrażę? Jak długo będę się stawiała ponad innych kiedy tak naprawdę upadłam niżej niż wielu? Na pewno o wiele niżej niż ci, których tak zabijam w myślach i których nienawidzę.
Mama
Maciek
Jadzia
Michał
To ja jestem idiotką. Nie mam prawa tak o nim mówić. To ja go zostawiłam i poszłam. A On po prostu pozwolił odejść i nie pozwolił wrócić. Tak miało być i cieszę się, bo dzięki temu mam Kacpra.
Problem jest we mnie, widzę to coraz wyraźniej, ale nie jestem w stanie tego przyznać. Jadzię też zwyzywałam w myślach. Nie mam prawa. Tak samo nie mam prawa osądzać Maćka, bo sama tego wszystkiego chciałam. Zgadzałam się na wszystko i zasługuję na to żeby teraz odczuwać tego konsekwencje. Zasługuję na cierpienie, więc niech trwa. Dlaczego tylko niczego mnie to nie uczy? Ile osób jeszcze skrzywdzę, obrażę? Jak długo będę się stawiała ponad innych kiedy tak naprawdę upadłam niżej niż wielu? Na pewno o wiele niżej niż ci, których tak zabijam w myślach i których nienawidzę.
Mama
Maciek
Jadzia
Michał
wtorek, 14 sierpnia 2018
Wojna domowa
Nasza rodzina. Tytuł dosłowny. Nienawiść. Nikt nie potrafi zwrócić się do siebie z szacunkiem, nie mówiąc już o miłości czy czułości. Tutaj każdy kipi nienawiścią. Wszyscy żądają od siebie, nie znają słowa "proszę", nie potrafią zapytać, tylko rozkazują. Robią sobie na złość, sprawiają przykrość i nie wymagają nic od siebie chcąc, by wszystko chodziło jak w zegarku. Nie odzywaj się do drugiego. Nie ma mamy, taty, córki, syna, siostry, brata. Tutaj jesteśmy obcy. Nie obchodzą mnie Twoje problemy, mam swoje i tylko one powinny obchodzić ciebie. A największym problemem jesteś ty, więc posprzątaj i zniknij mi z oczu bym mógł w ŚWIĘTYM SPOKOJU odpocząć.
poniedziałek, 13 sierpnia 2018
Marzenie
Marzę o tym by umrzeć. Chcę się zabić. Chcę się zabić. Powtarzam i powtarzam. Boże, chcę się zabić. Próbowałam zmienić nastawienie, nie wmawiać sobie nic. To przychodzi niezależnie ode mnie. I zwykle nie odpuszcza do wieczora. Gdyby teraz nie było Kacpra, po prostu zrobiłabym to. Zniknęła bym raz na zawsze. Ale nie chcę go krzywdzić.
Boję się, że jeśli on mnie zostawi a ja nie zacznę się leczyć (o ironio, to można wyleczyć?), to nikt na to nie pójdzie, a potem będę żałować. Nikt nie chce chorej psychicznie matki dla swoich dzieci, która się samookalecza i może zrobić krzywdę także im, bo nie ma pohamowań. Ja nie mam pohamowań. Jest coraz gorzej.
sobota, 11 sierpnia 2018
Jestem. Jeszcze.
Mam wrażenie że to ostatnie dni. Ostatnie oddechy, ostatnie łzy. Nie umiem czerpać radości z niczego. Mam chłopaka od sześciu dni i bardzo się cieszę, bo jest inny. Inny niż Maciek. Nie wymaga. Nie złości się na mnie, nie obraża się i mimo że jest świadomy jak będzie ze mną ciężko (już na początku dałam mu świetny popis), to chce być ze mną, chce się z tym zmagać.
Za 3 tygodnie wyprowadzam się z domu i to powinien być kolejny powód do radości. Ale nie cieszy mnie nic. "Zajesieniam się". Tracę wiosenną zieleń by zardzewieć jak liść i opaść śmiertelnie.
Szukam psychologa czy też psychiatry, ale wiem że jeśli ktoś mi w tym nie pomoże to nie znajdę.
Mam ochotę pić, ale umówiłam się z Majem na tydzień abstynencji. Musiałam się na to zgodzić bo faktycznie przegięłam. Ostatni dzień w poniedziałek i wiem, kurwa wiem, że pierwsze co zrobię we wtorek to pójdę po wódkę. Jestem beznadziejna. W tym jednym zawsze zgadzałam się z Maćkiem. Jestem ironią losu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)