Chciałam. Krwi. Pierwszy dzień którego nie przespałam. Coś za coś, nie śpię-myślę i chcę blizn. Dziś niedziela, ominie mnie wiele rzeczy: Spotkanie Młodych z Nikosem, katecheza wielkopostna i urodziny Marty.
Już całe neo wie. Wiedziałam że tak będzie. W sumie trudno, niech wiedzą. Moja katechistka pytała Kamili czy mogą poinformować Nikosa. Ucieszyłabym się gdybym mogła z Nim porozmawiać. Chyba tego potrzebuję.
Jakiś pacjent zgłosił lekarzowi, że pytałam kogoś o żyletkę. Zostałam wezwana. Ten lekarz jest bardzo miły, trochę mnie uspokoił w jednej kwestii i dał znów promyk nadziei, że mi pomogą. Ale wciąż byłam pełna emocji i miałam potrzebę wyładowania ich. Jakoś przeszło.
Odwiedziła mnie Asia, było super. Z Nią można pośmieszkować na te psycho tematy. Ona najbardziej mnie rozumie i powiedziała, że cieszy ją w tym wszystkim fakt że Ona też ma kogoś kto Ją rozumie, chociaż oczywiście nie chciałaby żebym to przeżywała. Patrząc na moją rękę zapytała czy widelec też powinni mi wziąć i się zaśmiała. No cóż, naprawdę w tym szpitalu niezbyt jest czym sobie ulżyć (bo nie uważam tego za robienie sobie krzywdy).
Mama z Basią przyjechały po Asię i mama wbiegła na górę tylko fajki mi dać haha. Ale zdążyła się jeszcze wyściskać ze swoją znajomą pielęgniarką która tu pracuje. Co za życie 😆
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz