wtorek, 25 lutego 2020

Tracę przytomność. Fizycznie i psychicznie.

Nie mogłam spać do 1 w nocy. Emocje mną targały, brak porozumienia boli. Płacz. A rano jak zwykle pobudka, leki- znów jakiś nowy. "Ładowanie telefonów!". Idę. Kręci mi się w głowie. Idę slalomem, podchodzę, w ostatniej chwili mówię, że zaraz zasłabnę. Łapią mnie, słyszę jak z zaświatów że wzywają pielęgniarki. Nic nie widzę, czerń, odzyskuję wzrok, wiozą mnie na wózku.

Była u mnie Niksa, ale średnio kontaktowałam. Później Kamcia z Jackiem, uczyli mnie skręcać fajki, było całkiem miło.

Wieczorna wizyta lekarza, tym razem ordynator. Nie spodziewałam się, że cały personel szpitalny już wie o moich odpałach. Mocno mnie obserwują. Ciężko mi dotrzymać obietnic które im daję, ale wstyd gdy muszę się przyznać, że którąś złamałam jest gorszy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz