sobota, 22 lutego 2020

Sobota.

Ciągle śpię. Ale zaczęłam w końcu jeść, a to wszystko przez Martę, która przywiozła mi torbę jedzenia, chociaż mówiłam, że nie chcę. Może to dziwne, ale źle mi z tym. Właśnie dlatego nie chciałam odwiedzin. Nie chciałam żeby ludzie przychodzili i wykazywali nagle większe zainteresowanie, przynosili coś dla mnie a tym bardziej jedzenie. Dlatego powiedziałam o tym tak niewielu osobom. Dlatego zatrzymałam to w tajemnicy nawet przed wspólnotą. A i tak wszyscy będą wiedzieć. Nie potrzebuję ich litości, tylko zrozumienia.
Nieważne.

Czuję się, jakbym nie była sobą. Jakbym była tylko ciałem leżącym.
Nie mogę iść nawet jutro na mszę. To byłby lepszy lek niż te wszystkie tutaj, ale nie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz