poniedziałek, 24 lutego 2020

Dotyk bez świadomości.

Druga sesja z psychologiem. Nie sądziłam, że fakty, które przerobiłam już w swojej głowie, połączą się z czymś, co przez tyle lat mnie niszczyło. Odbiło się to na relacji z Maćkiem, a ja nie potrafiłam o tym mówić. I kogo mam kurwa obwiniać? Rodziców, że nie poszli ze mną tego zbadać? Człowieka, który mi to zrobił? Kogo? Może siebie, że myślałam że tak po prostu mam. To przeszłość o której zapomniałam, ale przyczyna we mnie siedzi. I jest przyczyną innych problemów.
Myślałam, że mam dobry dzień, ale znów się zmieniło. Chciałabym wyjść na dwór. Po prostu odetchnąć świeżym powietrzem. I przemyśleć to. I wykrzyczeć to.
Nie umiem tu znaleźć alternatywy dla żyletki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz