Poczuć nowy powiew
Przyszłą wiosną orzeźwiający
Życzą mi świąteczne życzenia
Świąt wesołych i roku nowego
Szczęśliwego
Nigdy się nie spełnia.
I znowu nie chcę kolejnych urodzin
I znowu marzę o nieistnieniu
Ostatniego pierwszego stycznia
I pierwszego początku stycznia.
sobota, 22 grudnia 2018
wtorek, 11 grudnia 2018
Na przyszłość
Mimo wszystko mam nadzieję spotkać jeszcze kogoś przez kogo nie będę się czuła wykorzystana. Chłopaka, który dla mnie stanie się mężczyzną, zdolnym do jakiegokolwiek, najmniejszego chociaż poświęcenia. Pragnę kogoś przy kim w końcu będę mogła uwierzyć że mam jakąś wartość. Bo czy bez tego możliwym jest żebym kiedykolwiek wyzdrowiala? Kolejny pierdolony raz czuję tą kompletną bezsilność, bo wiem, że nic nie mogę zrobić.
wtorek, 27 listopada 2018
Żyję!!
Mam się super pozytywnie od trzech dni i aż o tym piszę, bo to się nie zdarza :)
Jakoś tak od soboty wieczór po rozmowie z rodzicami a potem niedziela kiedy była konwiwencja a potem skrutacja i byłam w spowiedzi i wgl. Jadę do rodziców i się z tego cieszę. Próbuję przestawiać się na pozytywne myślenie, że mogę być miła dla innych, szukać jakiegoś zajęcia, hobby, żeby coś sprawiało mi radość i powodowało, że czuję się lepiej. A gdy mam chociaż jedną dołującą myśl, robię wszystko, żeby w to nie brnąć i się da!! Rozmawiałam też wczoraj szczerze z Kamilą i się pogodziłyśmy. O dziwo to Ona podjęła ten krok. Wystarczyło oddać to Tacie. I obym się trzymała tego, że sama nic nie jestem w stanie...
Jakoś tak od soboty wieczór po rozmowie z rodzicami a potem niedziela kiedy była konwiwencja a potem skrutacja i byłam w spowiedzi i wgl. Jadę do rodziców i się z tego cieszę. Próbuję przestawiać się na pozytywne myślenie, że mogę być miła dla innych, szukać jakiegoś zajęcia, hobby, żeby coś sprawiało mi radość i powodowało, że czuję się lepiej. A gdy mam chociaż jedną dołującą myśl, robię wszystko, żeby w to nie brnąć i się da!! Rozmawiałam też wczoraj szczerze z Kamilą i się pogodziłyśmy. O dziwo to Ona podjęła ten krok. Wystarczyło oddać to Tacie. I obym się trzymała tego, że sama nic nie jestem w stanie...
sobota, 24 listopada 2018
Mam wrażenie, że znowu pojawiłam się ja i znowu wróciły do Niego problemy. Właściwie to nie jest tylko wrażenie.
Nie chce żebym zniknęła, ale czy tak nie byłoby dla Niego lepiej? Dla wszystkich zresztą... Jest mi naprawdę źle z tym. Biedna moja mama, przecież babcia umiera... Biedna moja siostra która ma trójkę małych dzieci do ogarnięcia i jeszcze ja truję im życie. Biedni wszyscy którzy mają ze mną cokolwiek wspólnego.
Co jest najgorsze? To, że mimo szczerych chęci nie potrafię się zmienić.
Nie chce żebym zniknęła, ale czy tak nie byłoby dla Niego lepiej? Dla wszystkich zresztą... Jest mi naprawdę źle z tym. Biedna moja mama, przecież babcia umiera... Biedna moja siostra która ma trójkę małych dzieci do ogarnięcia i jeszcze ja truję im życie. Biedni wszyscy którzy mają ze mną cokolwiek wspólnego.
Co jest najgorsze? To, że mimo szczerych chęci nie potrafię się zmienić.
czwartek, 22 listopada 2018
Szpital
Naprawdę nie wiem czemu to zrobiłam. Wiem tylko, że więcej lekami zabijać się nie będę. Zrozumiałam przez tą sytuację, że nie chcę umierać. Zrozumiałam też, że jest niewiele osób które się mną przejmują. I zrozumiałam, że nie warto zwracać na siebie uwagę w ten sposób.
Jestem w szpitalu po zjedzeniu garstki tabletek. Połykałam je nie myśląc o konsekwencjach i chyba sądziłam że nie robię tego naprawdę. Nawet nie wiem czy się rano obudzę, bo płukanie żołądka nie zadziałało na mnie. Podali mi trzy kroplówki. Nie wiem co ma być dalej, nie wiem co ma mi pomóc, nie wiem co z Maćkiem. Nie chciałam niczego osiągać szantażem, a jednak próbowałam. Kompletnie nie wiem co mi odbiło.
Boli mnie głowa od płaczu, babka z sali patrzy na mnie jak na kretynkę, wyrwałam wenflon i myślę że pan pielęgniarz gej się troszkę na mnie wkurwił bo zalałam korytarz krwią i musiał mnie kłuć od nowa.
Jestem w szpitalu po zjedzeniu garstki tabletek. Połykałam je nie myśląc o konsekwencjach i chyba sądziłam że nie robię tego naprawdę. Nawet nie wiem czy się rano obudzę, bo płukanie żołądka nie zadziałało na mnie. Podali mi trzy kroplówki. Nie wiem co ma być dalej, nie wiem co ma mi pomóc, nie wiem co z Maćkiem. Nie chciałam niczego osiągać szantażem, a jednak próbowałam. Kompletnie nie wiem co mi odbiło.
Boli mnie głowa od płaczu, babka z sali patrzy na mnie jak na kretynkę, wyrwałam wenflon i myślę że pan pielęgniarz gej się troszkę na mnie wkurwił bo zalałam korytarz krwią i musiał mnie kłuć od nowa.
czwartek, 1 listopada 2018
Alarm
Śniło mi się, że zajmowałam się jakimś dzieckiem. Przechodziłam z nim przez ulicę na moim osiedlu i stała tam policja. Kontrola trzeźwości, podeszli do mnie i kazali dmuchać. A przecież przy dziecku musi być przynajmniej jedna osoba trzeźwa. A ja byłam pijana. Byłam kurwa pijana.
Nie chcę takiego życia, przyszłości. Muszę skończyć z tym wszystkim.
Jadzia zaproponowała, że pójdzie ze mną do szpitala psychiatrycznego, żebym się zgłosiła. Tak, uważa że dobrze by było gdybym była na zamkniętym oddziale. XDDD
Nie chcę takiego życia, przyszłości. Muszę skończyć z tym wszystkim.
Jadzia zaproponowała, że pójdzie ze mną do szpitala psychiatrycznego, żebym się zgłosiła. Tak, uważa że dobrze by było gdybym była na zamkniętym oddziale. XDDD
środa, 31 października 2018
Sens? Ale że czego?
Kolejny wieczór z wódką, samotnie w pustej kuchni. Mam dość tego. Chcę to zmienić. Chcę coś zmienić. Chcę jakiegokolwiek sensu, powodu do radości, do picia kawy lub herbaty.
Dziewczyny wyjechały i chciałam spędzić ten wieczór z kimś. Kamila zapytała "zaprosisz Maćka? Gdybym ja była sama w domu to bym korzystała". No fajnie, tylko ja nie mogę się do Niego odezwać. Więc robię znowu to samo-alkohol, muzyka, post na bloga. Do rozkurwienia. Ratuj, proszę.
Dziewczyny wyjechały i chciałam spędzić ten wieczór z kimś. Kamila zapytała "zaprosisz Maćka? Gdybym ja była sama w domu to bym korzystała". No fajnie, tylko ja nie mogę się do Niego odezwać. Więc robię znowu to samo-alkohol, muzyka, post na bloga. Do rozkurwienia. Ratuj, proszę.
sobota, 27 października 2018
Kara
Ledwie wytrzymuję, żeby do Niego nie napisać. Jeszcze tydzień temu widzieliśmy się i to dość długo, a potem znowu cisza. Nie wiem co On o tym wszystkim myśli. Kiedy już chcę się odezwać to czytam ostatnią wiadomość jaką mi wysłał i to mnie powstrzymuje.
Nałogowo słucham nowej płyty Podsiadło, szczególnie piosenki "Dżins". Jakoś bardzo kojarzy mi się z naszą relacją.
Tak bardzo mi Go brakowało w tym tygodniu, kiedy chodziłam spizgana cały czas, bo nie dawałam rady. Tyle razy chciałam do Niego zadzwonić, kiedy cały tydzień nie odzywałam się do dziewczyn, żeby im udowodnić jakie są złe. Tak bardzo Go potrzebuję, kiedy myślę, że nie ma wyjścia i robię wszystko, żeby dojebać sobie jeszcze bardziej.
Ale najgorsze jest to, że oprócz siebie niszczę też innych.
Wiem, że nie jest już dostępny dla mnie po tym wszystkim. Zasługuję na tą samotność.
Nałogowo słucham nowej płyty Podsiadło, szczególnie piosenki "Dżins". Jakoś bardzo kojarzy mi się z naszą relacją.
Tak bardzo mi Go brakowało w tym tygodniu, kiedy chodziłam spizgana cały czas, bo nie dawałam rady. Tyle razy chciałam do Niego zadzwonić, kiedy cały tydzień nie odzywałam się do dziewczyn, żeby im udowodnić jakie są złe. Tak bardzo Go potrzebuję, kiedy myślę, że nie ma wyjścia i robię wszystko, żeby dojebać sobie jeszcze bardziej.
Ale najgorsze jest to, że oprócz siebie niszczę też innych.
Wiem, że nie jest już dostępny dla mnie po tym wszystkim. Zasługuję na tą samotność.
niedziela, 21 października 2018
Nie mam do Niego żadnego prawa. Nawet napisać nie mogę...
Teraz widzę
Wyraźnie
Kim jestem.
Jestem osobą bez zasad, łatwo się wszystkiemu daję i poddaję. Uważam się za katoliczkę, ale kompletnie inne daję świadectwo o sobie.
Pokłóciłam się z Jadzią. O co poszło? To śmieszne, bo o zielone. Schowała przede mną. Przeszukałam wszystko dwa razy. I dopiero po dwóch godzinach zobaczyłam że to już problem. No więc alkohol i cięcie. Ta blizna zostanie na zawsze. Płacz i myśli. Jest bardzo niedobrze i nie widzę żadnego światła.
Myślę o Nim jako kimś kto mógłby. Ale nawet On, chociaż szło mu najlepiej, nie jest w stanie tego wytrzymać. I na pewno nie chce próbować tego wytrzymać.
https://youtu.be/TOsJasWO_Jc
Teraz widzę
Wyraźnie
Kim jestem.
Jestem osobą bez zasad, łatwo się wszystkiemu daję i poddaję. Uważam się za katoliczkę, ale kompletnie inne daję świadectwo o sobie.
Pokłóciłam się z Jadzią. O co poszło? To śmieszne, bo o zielone. Schowała przede mną. Przeszukałam wszystko dwa razy. I dopiero po dwóch godzinach zobaczyłam że to już problem. No więc alkohol i cięcie. Ta blizna zostanie na zawsze. Płacz i myśli. Jest bardzo niedobrze i nie widzę żadnego światła.
Myślę o Nim jako kimś kto mógłby. Ale nawet On, chociaż szło mu najlepiej, nie jest w stanie tego wytrzymać. I na pewno nie chce próbować tego wytrzymać.
https://youtu.be/TOsJasWO_Jc
piątek, 19 października 2018
Niszczenie
Nie mam o czym pisać, bo nie chce mi się nawet tego opisywać. Odkąd M. napisał mi wiadomość która mnie wkurwiła, wróciły mi gorsze stany. Trochę żałuję, że nie powiedziałam o tym psychiatrze na wizycie w środę. Wczoraj w pracy myślałam, że wszystkim pierdolnę. Gdy wyszłam, poszłam się najebać po czym zapaliłam. Jak rano się obudziłam miałam dziurę w głowie i trochę zajęło mi łączenie faktów. Oczywiście dzwoniłam do Niego, chociaż sobie obiecałam, że dam mu spokój. Nie chcę Go jeszcze bardziej krzywdzić, ale mój egoizm ciągle wygrywa. A najgorsze jest to, że tak wygląda każdy mój wieczór, z tym że nie zawsze do Niego dzwonię.
Boję się kolejnego uzależnienia. A chcę próbować więcej. Przestało mi zależeć na przyszłości bo liczę, że jej nie będzie (a jak będzie to będę samotną uzależnioną idiotką w psychiatryku, albo na odwyku, lub w najlepszym wypadku raz na jakiś czas trafię na dołek).
Musiałam poczekać aż przejdzie mi złość na Niego. Od początku wiedziałam, że nie mogę mieć do Niego pretensji, ale nie byłam w stanie przyjąć tyle prawdy o sobie w jednej chwili.
Niszczenie trwa. Kto to przerwie?
Moja ulubiona piosenka ostatnio:
https://youtu.be/qu577tNp1hA
Boję się kolejnego uzależnienia. A chcę próbować więcej. Przestało mi zależeć na przyszłości bo liczę, że jej nie będzie (a jak będzie to będę samotną uzależnioną idiotką w psychiatryku, albo na odwyku, lub w najlepszym wypadku raz na jakiś czas trafię na dołek).
Musiałam poczekać aż przejdzie mi złość na Niego. Od początku wiedziałam, że nie mogę mieć do Niego pretensji, ale nie byłam w stanie przyjąć tyle prawdy o sobie w jednej chwili.
Niszczenie trwa. Kto to przerwie?
Moja ulubiona piosenka ostatnio:
https://youtu.be/qu577tNp1hA
poniedziałek, 24 września 2018
Nic
Wszystko traci sens
Po raz kolejny
Znikasz.
Nie muszę się troszczyć, nie kocham nikogo
Bo nikim siebie nazywasz
Po raz kolejny
Znikasz.
Nie muszę się troszczyć, nie kocham nikogo
Bo nikim siebie nazywasz
sobota, 1 września 2018
Utrata Jego.
Od ostatniego wpisu dużo się wydarzyło. Tego dnia wyszliśmy wszyscy na miasto na imprezę do baru. Tańczyłam z Kacprem i nagle poszłam usiąść, zdążyłam spojrzeć na Michała z Gabi i wyszłam przez płot, bo nie dałam rady tego znieść. Przez dwie godziny rozmawiałam ze świetnymi ludźmi po trzydziestce z Katowic. Przyszedł Kacper i powiedział że wszyscy idą na plażę więc powiedziałam że przyjdę za chwilę. Po 15 min zadzwoniłam do niego, przyszedł po mnie i razem dotarliśmy na plażę. Chciałam pomoczyć nogi, ale wchodziłam coraz dalej. Zanurzyłam się cała a Maju wkurwiony powiedział podobno (Jadzia słyszała, ja nie), że jeśli wejdę jeszcze raz to ze mną zrywa. A ja wchodzę. I idę dalej. Zaczął mnie przytrzymywać a ja próbowałam się wyrwać krzycząc że ma mnie zostawić. I krzyczałam, krzyczałam, krzyczałam aż powiedział "Zostawiam cię. Na zawsze." Weszłam do morza. Cały czas miałam tylko jeden cel. Od początku. Chciałam się utopić. Wiedziałam że w obecnym stanie jeśli wypłynę to nie wrócę. I zrobiłam to. Płynęłam.
Wszyscy mnie wołali i podpłynął Antek. "Milka zawróć. Milka, proszę Cię nie płyń dalej." Zaczęłam się krztusić wodą, Antek mnie trzymał i kazał płynąć do brzegu. A ja nie chciałam. Zanurzałam głowę pod wodę i "oddychałam" wodą. Wszyscy przy brzegu mnie wyciągali. A ja wciąż chciałam się zachłysnąć. Antek trzymał mnie z kimś jeszcze. Wyszliśmy z plaży i był most. Cztery razy próbowałam się wyrwać, gotowa do skoku. Byłam totalnie zdeterminowana żeby naprawdę umrzeć i robiłam wszystko żeby osiągnąć swój cel. Wtedy musiały mnie trzymać trzy osoby. Podczas drogi powrotnej próbowałam uciec jakieś 10 razy okłamując ich wszystkich że będę już grzeczna. Ale oni trzymali za mocno. Gdy weszliśmy do domku pobiegłam na górę po żyletki i zbiegłam do łazienki, zamknęłam się, ale Jadzia otworzyła jakoś drzwi i zabrała mi to. Później dowiedziałam się że wzięła wszystkie ostre rzeczy. Miała być przy mnie jak biorę prysznic ale prosiłam ją żeby wyszła. Pomysły mi się nie kończyły: weszłam pod prysznic i lałam sobie wodę do gardła nie mogąc oddychać. Ale zaczęłam się krztusić i Jadzia szybko weszła zabierając mi prysznic z ręki. Obiecałam że jeśli zamknie kabinę to już tego nie zrobię. Zrobiłam znowu. Uratowała mnie znowu i kazała wyjść. Gdy szłam na górę, przypomniałam sobie że Jadzia schowała przede mną pod poduszką tabletki Ketonalu które chciałam wziąć 2 dni wcześniej (było ich 11, przedawkowanie jest od 4). Wbiegłam na górę i zdążyłam wyjąć może dwie i połknąć zanim Jadzia mi je wyrwała, ale ja wcześniej dałam sobie trzy pod poduszkę o czym Jadzia i Kasia nie wiedziały. Ponieważ trzymały moje ręce, odsunęłam poduszkę głową i bez zastanowienia połknęłam trzy kolejne tabletki. Dziewczyny były załamane, położyły mnie i wyniosły z pokoju wszystko czym mogłam się zabić. Wszelkie tabletki, szkło, liquid do efajki itp. Gdy obudziłam się rano, łóżko Jadzi było przesunięte tak, żebym nie mogła otworzyć drzwi i wyjść. Jak w psychiatryku. Kasia spała z Jadzią. Podobno były tak przerażone że miały spać na zmianę żeby mnie pilnować. Nie wiedziały czy dzwonić na pogotowie. Modliły się.
Następnego dnia czyli wczoraj, rozmawiałam z Kacprem. On nawet nie wie co się działo od wejścia do morza, bo nikt mu nie powiedział. Nie jesteśmy razem. Stwierdził tylko, że nie potrzebuję partnera tylko specjalisty.
Singielka forever.
Następnego dnia czyli wczoraj, rozmawiałam z Kacprem. On nawet nie wie co się działo od wejścia do morza, bo nikt mu nie powiedział. Nie jesteśmy razem. Stwierdził tylko, że nie potrzebuję partnera tylko specjalisty.
Singielka forever.
czwartek, 30 sierpnia 2018
Utrata czego?
Wiadomość z ostatniej chwili: Mrówa jest z Gabi. Oficjalnie. Od wczoraj. Od 29.08.2018. Jest jego drugą dziewczyną. Po mnie. Jedyne z czego się cieszę, to z tego, że przynajmniej ją poznałam.
Ketonal, zioło czy żyletka?
Ketonal, zioło czy żyletka?
Wiersz
Pragnę zimy
Wtedy przynajmniej powietrze jest chłodniejsze
ode mnie
Pragnę zimy
Wtedy zakładam płaszcz, który wyraża mnie
szarością
Pragnę zimy
Każdy płatek śniegu chłodzi złość, która
mogłaby cię spalić
Pragnę zimy
Moje długie rękawiczki dotykały tylko ciebie
Pragnę zimy
Żeby poczuć zapach miłości, którą cię kochałam
Pragnę zimy
Żeby przypomnieć sobie co znaczy pocałunek
i ciepło czyjejś dłoni
Pragnę zimy
Bo latem marzenia są w zimie, zimą w lecie
Chcę jesieni
Łzy mieszają się z deszczem
Chcę jesieni
Bywa tak brzydko jak w mojej głowie
Chcę jesieni
Mam dobrą wymówkę, gdy nie wychodzę
Chcę jesieni
Mój smutek tłumaczy się porą roku
Chcę jesieni
Tylko jej córka rozumie, czemu płaczę
Chcę jesieni
Mam urodziny, zbliżam się do końca
Chcę jesieni
Bo...
nie pamiętam jesieni.
Wtedy przynajmniej powietrze jest chłodniejsze
ode mnie
Pragnę zimy
Wtedy zakładam płaszcz, który wyraża mnie
szarością
Pragnę zimy
Każdy płatek śniegu chłodzi złość, która
mogłaby cię spalić
Pragnę zimy
Moje długie rękawiczki dotykały tylko ciebie
Pragnę zimy
Żeby poczuć zapach miłości, którą cię kochałam
Pragnę zimy
Żeby przypomnieć sobie co znaczy pocałunek
i ciepło czyjejś dłoni
Pragnę zimy
Bo latem marzenia są w zimie, zimą w lecie
Chcę jesieni
Łzy mieszają się z deszczem
Chcę jesieni
Bywa tak brzydko jak w mojej głowie
Chcę jesieni
Mam dobrą wymówkę, gdy nie wychodzę
Chcę jesieni
Mój smutek tłumaczy się porą roku
Chcę jesieni
Tylko jej córka rozumie, czemu płaczę
Chcę jesieni
Mam urodziny, zbliżam się do końca
Chcę jesieni
Bo...
nie pamiętam jesieni.
Who am I?
Piosenka na początek
https://www.youtube.com/watch?v=CVUOTzoVeZA
Nie mogłam Ci nigdy obiecać. Bo zima nigdy nie przemijała, nie mogliśmy jej przeczekać. Nie stałeś się ponownie sobą, bo za mało w to wierzyłam. Wolałam uciec w coś innego i to się nie udało. Jesteś z Anią i nie jesteś sam. Miałeś być na moim miejscu, ale jednak to ja jestem osamotniona. Bo ja byłam ciężarem. Teraz jestem nim dla kogoś innego i dla samej siebie. Trudno to nieść.
5 dni z ziołem zdążyło mi najebać w głowie, dlatego dzień przerwy. Nie umiem odczytać swoich uczuć, emocji. Albo po prostu stałam się skałą. Nie wiem co czuję do Kacpra. Naprawdę nie wiem.
Taka myśl sprzed pięciu dni:
Chciałabym spędzić teraz jeden dzień z Maćkiem, jako para, tylko jeden dzień razem, żeby zobaczyć jak to było. A później chciałabym... nie zapomnieć. Właśnie nie zapomnieć, tylko nie czuć. Chciałabym spędzić z nim ten dzień tak, żeby to uczucie przez to nie wróciło. Żeby rozstanie nie bolało.
Ja chyba nigdy się nie wyleczę z Ciebie.
https://www.youtube.com/watch?v=CVUOTzoVeZA
Nie mogłam Ci nigdy obiecać. Bo zima nigdy nie przemijała, nie mogliśmy jej przeczekać. Nie stałeś się ponownie sobą, bo za mało w to wierzyłam. Wolałam uciec w coś innego i to się nie udało. Jesteś z Anią i nie jesteś sam. Miałeś być na moim miejscu, ale jednak to ja jestem osamotniona. Bo ja byłam ciężarem. Teraz jestem nim dla kogoś innego i dla samej siebie. Trudno to nieść.
5 dni z ziołem zdążyło mi najebać w głowie, dlatego dzień przerwy. Nie umiem odczytać swoich uczuć, emocji. Albo po prostu stałam się skałą. Nie wiem co czuję do Kacpra. Naprawdę nie wiem.
Taka myśl sprzed pięciu dni:
Chciałabym spędzić teraz jeden dzień z Maćkiem, jako para, tylko jeden dzień razem, żeby zobaczyć jak to było. A później chciałabym... nie zapomnieć. Właśnie nie zapomnieć, tylko nie czuć. Chciałabym spędzić z nim ten dzień tak, żeby to uczucie przez to nie wróciło. Żeby rozstanie nie bolało.
Ja chyba nigdy się nie wyleczę z Ciebie.
środa, 29 sierpnia 2018
Nie chcę
Wjebałam się. Nie chcę tego, nie dam rady. Przerasta mnie to wszystko. Każdego dnia wyobrażam sobie ducha siebie który odprowadza każdego z rodziny pokolei do mojego grobu. Wyobrażam sobie ich płacz, wyraz twarzy. Wszystko szybko mija i jednocześnie trwa za długo. Nie chcę czuć. Nie chcę czuć. Nie chcę czuć. Nie chcę podejmować decyzji, pracować, kochać, troszczyć się, martwić. Patrzę właśnie na Michała i Gabi. I nie mam nic do niej, nie jestem zazdrosna. Jestem nadal zła na siebie, widząc, że rok temu byłam na jej miejscu. Dlaczego wszystko pierdolę? Jestem zepsuta, potrzebuję naprawy. Potrzebuję narodzić się na nowo.
wtorek, 28 sierpnia 2018
Niepewna
Kolejna zbyt szybko podjęta decyzja? Dalej mnie życie nie nauczyło, że najpierw trzeba spędzić z kimś więcej czasu żeby go poznać? A Ty Szefie dobrze się bawisz? Myślałam, że teraz w końcu mi pomożesz, ale tu chodziło o to żeby jeszcze bardziej mi dojebać.
Chodzę spizgana od trzech dni i powoli przestaję odróżniać rzeczywistość od fazy.
To miał być ostatni związek. I będzie. Albo zniknę gdzieś na rok, albo zniknę tam na zawsze.
Chyba że mi przejdzie.
Widzę depresję która zbliża się w moich oczach, tak jakbym była statkiem płynącym wprost na górę lodową. Rozbiję się o nią. Zatonę w morzu łez i krwi.
Błagam Boże, zabij mnie.
sobota, 18 sierpnia 2018
Patologia
Boże, to jest patologia. Ta rodzina to patologia. Próbuję uświadomić tacie, że chłopcy nic nie robią, bo im się tylko grozi karą (na komputer), a nigdy tej kary nie mieli. Tata: To się nie zdziw jak go w końcu nie będą mieć. Ja: No nie mogę się doczekać. Tymek: Tylko wiedz, że jak mi tata weźmie komputer to Ty już taty nie będziesz mieć.
God.
Help.
Us.
God.
Help.
Us.
piątek, 17 sierpnia 2018
Nie potrafię.
Pomyślałam że jest idiotą. Powiedziałam: "idiota".
To ja jestem idiotką. Nie mam prawa tak o nim mówić. To ja go zostawiłam i poszłam. A On po prostu pozwolił odejść i nie pozwolił wrócić. Tak miało być i cieszę się, bo dzięki temu mam Kacpra.
Problem jest we mnie, widzę to coraz wyraźniej, ale nie jestem w stanie tego przyznać. Jadzię też zwyzywałam w myślach. Nie mam prawa. Tak samo nie mam prawa osądzać Maćka, bo sama tego wszystkiego chciałam. Zgadzałam się na wszystko i zasługuję na to żeby teraz odczuwać tego konsekwencje. Zasługuję na cierpienie, więc niech trwa. Dlaczego tylko niczego mnie to nie uczy? Ile osób jeszcze skrzywdzę, obrażę? Jak długo będę się stawiała ponad innych kiedy tak naprawdę upadłam niżej niż wielu? Na pewno o wiele niżej niż ci, których tak zabijam w myślach i których nienawidzę.
Mama
Maciek
Jadzia
Michał
To ja jestem idiotką. Nie mam prawa tak o nim mówić. To ja go zostawiłam i poszłam. A On po prostu pozwolił odejść i nie pozwolił wrócić. Tak miało być i cieszę się, bo dzięki temu mam Kacpra.
Problem jest we mnie, widzę to coraz wyraźniej, ale nie jestem w stanie tego przyznać. Jadzię też zwyzywałam w myślach. Nie mam prawa. Tak samo nie mam prawa osądzać Maćka, bo sama tego wszystkiego chciałam. Zgadzałam się na wszystko i zasługuję na to żeby teraz odczuwać tego konsekwencje. Zasługuję na cierpienie, więc niech trwa. Dlaczego tylko niczego mnie to nie uczy? Ile osób jeszcze skrzywdzę, obrażę? Jak długo będę się stawiała ponad innych kiedy tak naprawdę upadłam niżej niż wielu? Na pewno o wiele niżej niż ci, których tak zabijam w myślach i których nienawidzę.
Mama
Maciek
Jadzia
Michał
wtorek, 14 sierpnia 2018
Wojna domowa
Nasza rodzina. Tytuł dosłowny. Nienawiść. Nikt nie potrafi zwrócić się do siebie z szacunkiem, nie mówiąc już o miłości czy czułości. Tutaj każdy kipi nienawiścią. Wszyscy żądają od siebie, nie znają słowa "proszę", nie potrafią zapytać, tylko rozkazują. Robią sobie na złość, sprawiają przykrość i nie wymagają nic od siebie chcąc, by wszystko chodziło jak w zegarku. Nie odzywaj się do drugiego. Nie ma mamy, taty, córki, syna, siostry, brata. Tutaj jesteśmy obcy. Nie obchodzą mnie Twoje problemy, mam swoje i tylko one powinny obchodzić ciebie. A największym problemem jesteś ty, więc posprzątaj i zniknij mi z oczu bym mógł w ŚWIĘTYM SPOKOJU odpocząć.
poniedziałek, 13 sierpnia 2018
Marzenie
Marzę o tym by umrzeć. Chcę się zabić. Chcę się zabić. Powtarzam i powtarzam. Boże, chcę się zabić. Próbowałam zmienić nastawienie, nie wmawiać sobie nic. To przychodzi niezależnie ode mnie. I zwykle nie odpuszcza do wieczora. Gdyby teraz nie było Kacpra, po prostu zrobiłabym to. Zniknęła bym raz na zawsze. Ale nie chcę go krzywdzić.
Boję się, że jeśli on mnie zostawi a ja nie zacznę się leczyć (o ironio, to można wyleczyć?), to nikt na to nie pójdzie, a potem będę żałować. Nikt nie chce chorej psychicznie matki dla swoich dzieci, która się samookalecza i może zrobić krzywdę także im, bo nie ma pohamowań. Ja nie mam pohamowań. Jest coraz gorzej.
sobota, 11 sierpnia 2018
Jestem. Jeszcze.
Mam wrażenie że to ostatnie dni. Ostatnie oddechy, ostatnie łzy. Nie umiem czerpać radości z niczego. Mam chłopaka od sześciu dni i bardzo się cieszę, bo jest inny. Inny niż Maciek. Nie wymaga. Nie złości się na mnie, nie obraża się i mimo że jest świadomy jak będzie ze mną ciężko (już na początku dałam mu świetny popis), to chce być ze mną, chce się z tym zmagać.
Za 3 tygodnie wyprowadzam się z domu i to powinien być kolejny powód do radości. Ale nie cieszy mnie nic. "Zajesieniam się". Tracę wiosenną zieleń by zardzewieć jak liść i opaść śmiertelnie.
Szukam psychologa czy też psychiatry, ale wiem że jeśli ktoś mi w tym nie pomoże to nie znajdę.
Mam ochotę pić, ale umówiłam się z Majem na tydzień abstynencji. Musiałam się na to zgodzić bo faktycznie przegięłam. Ostatni dzień w poniedziałek i wiem, kurwa wiem, że pierwsze co zrobię we wtorek to pójdę po wódkę. Jestem beznadziejna. W tym jednym zawsze zgadzałam się z Maćkiem. Jestem ironią losu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)