Dzień był w porządku. Pospałam do obiadu, bo weekendy trzeba jakoś zabijać. Potem już jakoś zleciało. Na dziś, mam wrażenie, że jest lepiej. Chcę już wrócić do domu, bo z powodu braku odwiedzin jakoś mi ciężko. Modlitwa chyba mi pomaga.
Po dwóch w połowie nieprzespanych nocach i koszmarach, mam wrażenie, że dołożyli mi jeszcze coś na spanie. Więc lecę w krainę snu, mam nadzieję, że bardziej spokojnego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz