Dziś, parząc herbatę zreflektowałam się nad tym, bo zobaczyłam Jego aktywność na messengerze od której mnie odzwyczaił przez 8 miesięcy a do której średnio się przyzwyczajam.
Nie chcę już takiego przyzwyczajenia.
Ale dziś nie umiem nawet uronić łzy, mimo, że żałuję tamtych nocy. Żałuję pierwszej i ostatniej. I wszystkich które były pomiędzy. Żałuję każdego poranka w domu Jego rodziców.
Jednak... nie mogłabym być kim jestem bez tego, prawda?
Muszę przyznać to w końcu sama przed sobą. Straciłam wiele. Czas się podnieść. Czas się z tym pogodzić, bo czasu nie mogę cofnąć.
Muszę przyznać to w końcu sama przed sobą. Straciłam wiele. Czas się podnieść. Czas się z tym pogodzić, bo czasu nie mogę cofnąć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz