czwartek, 19 marca 2020

Ostatni.

Ostatni w pełni szpitalny. Jutro wypis. Bardzo niespodziewanie to nadeszło.
Czuję się dziwnie, od miesiąca nie byłam na dworze i to jest coś, czego nie mogę się doczekać. Przyzwyczaiłam się do bycia tutaj. To jak przeprowadzka, po miesiącu czujesz się jak w domu. I chociaż to nadal szpital, będę go opuszczać z nutą nostalgii.
Jednak nic nie przewyższy mojej radości z tego, że w końcu zobaczę się z rodziną. Że w końcu będę w swoim domu. Że nie będę otwierać klamek łokciem ze strachu, że się czymś zarażę. Że wejdę do swojego ukochanego pokoju, wśród swoich rzeczy i tego, że w końcu będę mogła szukać więcej błogosławieństw których wcześniej nie dostrzegłam.
I Slay. Tego też nie mogę się doczekać. Babski wieczór ze Slay i robienie różnych rzeczy razem. To jest super!!
O, wiecie na co jeszcze mam ochotę? Na zmywanie naczyń, bo uwielbiam to robić!
I cieszy mnie też, że niektórzy czekają już na moje usługi fryzjerskie 😄💇‍♂️ Uwielbiam.

Próbowałam dziś przez chwilę się wyciszyć i zinterpretować tekst pewnej piosenki którą uwielbiam, zresztą jak wszystkie inne zespołu The Dø. Widzę pewne porównania do pobytu tutaj, ale może napiszę o tym innym razem. Jednak załączam piosenkę. Wsłuchaj się... Czytelniku.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz