Trochę zamilkłam.
Nowe dni. Zupełnie dziwne przez kwarantannę. Mam czas. Mam czas na przemyślenia, na bycie z rodziną i nadrabianie zaległości w serialach itp. Czuję spokój. Nietypowy, bo jednak z nutą ryzyka. Czuję się jakbym balansowała na linie nad przepaścią, ale robiła to z wprawą, uśmiechem i brakiem jakiegokolwiek strachu. Ze świadomością śmierci pode mną, ale uczuciem zwyciężenia jej. Ze swobodą docieram każdego dnia na drugą stronę z poczuciem siły.
Depresja jest pode mną. To ona spadła w przepaść.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz